Forum Kroniki bractwa Esillon Strona Główna
FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy
Profil    Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości    Rejestracja    Zaloguj
Napiętnowany (przyjęty)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kroniki bractwa Esillon Strona Główna -> Nowa brać
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Errdon




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:02, 22 Cze 2008    Temat postu: Napiętnowany (przyjęty)

Starszy człowiek biegł przez las dysząc ciężko, co chwile potykał się o jakiś kamień, zahaczał o wystającą gałąź. Ubrany był w mnisi habit, który w biegu obwijał mu się co chwile wokół nóg, ubranie było w kilku miejscach podarte, i brudne. Stękał i pojękiwał ze strachu, oglądał się za siebie z trwoga. Wybiegł z lasu i gdy zobaczył światła siedziby gildii wystąpiła na jego oblicze nadzieja, przyśpieszył mimo zmęczenia, uderzył całym ciąłem w drzwi, wpadając do środka, skupiając tym samym całą uwagę na sobie
- Pomocy! – wycharczał zmęczony – potrzebuje pomocy! Goni mnie morderca. Wybił cała moją eskortę… wybił wszystkich, teraz goni mnie!
Podpierając się o mijane osoby, stoły, krzesła doszedł do jednego ze stołów. Usiadł ciężko dysząc, starł pot dłonią z czoła. Na szyi wisiał mu medalion Świętego Oficjum Białej Wieży.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anellin




Dołączył: 20 Paź 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rodu Esillończyków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:07, 22 Cze 2008    Temat postu:

<usłyszawszy łomot do wrót podeszła wraz z dwoma strążnikami do wrót, otwarła je i tylko zobaczyła jak przerazony męzczyzna migną koło niej potrącająć ją> Heeej uważaj! <warknęła i zebrawszy się pobiegła za mężczyzną, przedzierajac się za nim przez tłum. Dobiegła do niego gdy zasiadł przy stole i chwyciła go dłonią za ramię, drugą ręką ściskała w dłoni są buławe> Kim jesteś nieznajomy? Mów szybko czyś wróg czy przyjaciel, albowiem twoje życie wisi na włosku! <zacisnęła mocniej rękojeść buławy>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Errdon




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:25, 22 Cze 2008    Temat postu:

- Jestem Biskup Francero Jiménez de Cisnerreos. Wielki inkwizytor. Działam z polecenia najwyższego kapłana Giran Maximilliana. Może ja wszystko wyjaśnię… - zaczął już mówić spokojniej. Spojrzał na krasnoludkę.
- A Ty opuść bron panienko, za zabicie inkwizytora grożą poważne konsekwencje. – Mówiąc to starał się wyglądać groźnie, ale bał się… sądząc po częstych spojrzeniach w stronę drzwi raczej nie Anellin wzbudzała jego strach.
- Ponad piec lat temu – zaczął, jednocześnie delikatnie wysunął ramie z dłoni An - Z pomocą bractwa Canus Convictus pojmaliśmy mrocznego maga. Ten szaleniec próbował otworzyć wrota do otchłani i wpuścić do świata legiony swojej bogini. Chciał umożliwić Shillen podstępem strącić bogów! Udało się go pokonać, wsadziliśmy go do wiezienia, tam gdy skończyły się przesłuchania miał umrzeć w zapomnieniu. Ale z pomocą jakiś piekielnych mocy wydostał się na wolność. Teraz się mści! Zabił wszystkich, którzy go przesłuchiwali, trzynastu inkwizytorów! Że tez się nie boi matki kościoła i jej karzącej reki!. Z braci inkwizytorowi zostałem tylko ja! Potrzebuje pomocy! Nigdy nie wiem czy kruk, który mi się kreci nad głową to zwykły ptak, czy jego sługa. Systematycznie wyszukiwał i zabijał wszystkich którzy go więzili. Pomóżcie mi!
Trochę skonsternowany rozglądnął się po zebranych.
- W…widzę że jesteście głównie mroczną bracią, znam was! Ale jeśli mnie ocalicie przed nim inkwizycja i Biała Wieża przestanie się interesować dlaczego dajecie schronienie głownie mrocznym, przestanie sprawdzać czy nie występujecie przeciwko kościołowi i czy czasem nie gnębicie jego wyznawców, przestanie się interesować zupełnie waszymi sprawami. Inkwizycja potrafi być wdzięczna, obiecuje wam to!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anellin




Dołączył: 20 Paź 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rodu Esillończyków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:08, 22 Cze 2008    Temat postu:

<wysłuchała uważnie słów przybysza> Dobrze możesz tymczasowo tu przenoclegować, a o świcie spotkasz się z naszą Panią, Lady Luthein, która osądzi co dalej poczniemy. <skończywszy wypowiedz wskazała na dwóch strażników> Ci ludzi zaprowadzą Cię do komnaty i staną na straży przed drzwiami, karzę przynieść Ci odzienie bo to jak widzę jest zniszczone i troche strawy boś pewnie wygłodniały i wyczerpany. Gdybyś czegoś potrzebował zwróc się do nich. <założyła tarcze na plecy, umocowała buławe u pasa, poczym ruszyła w kierunku bramy>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anellin dnia Nie 19:09, 22 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isilnee




Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:25, 22 Cze 2008    Temat postu:

Elfka cicho przed zapadnięciem zmroku wymknęła sie bocznymi drzwiami z domu gildyjnego. spokojnym krokiem opuściła teren miasta. Gdy bramy grodziska były już daleka zaczęła biec. zatrzymała się na małej leśnej polanie. Przysiadła na omszałym kamieniu i gwizdnęła przeciągle. Nie czekała długo. Z gałęzi sfrunłął czarny kruk. Isilnee wyciągnęła dłoń a ptasi posłaniec zasiadł na jej nadgarstku
- ol zhah nym'uer! Tiu ulu senger lu'tesso ukta ! * On tu jest! Leć i powiedz swemu panu*
Kruk zakrakał trzy razy i wzbił się w niebo. Isilnee wyciągnęła Zwój i wyczytała magiczne słowa przenoszące do Domu. Gdy była już na miejscu, jak gdyby nigdy nic zasiadła przy stole nieopodal kominka rozkładając zwoje pogrążając się w lekturze



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Errdon




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:05, 22 Cze 2008    Temat postu:

Francero leżał na plecach, wpatrzony w sufit izby w której go trzymano. Nie do końca był pewien czy dla jego bezpieczeństwa, czy tez może dla jego zguby. Nie mógł zasnąć, czuł się jak by wewnątrz brzucha krążyło mu całe stado węży. Bal się… czuł się zagrożony, czuł że czekają go poważne kłopoty.

Errdon kluczył po lesie, wściekły że zgubił ślady inkwizytora. Spowodowane było to gęstą mgłą, która rozpostarła się po okolicy. Ciągnął za uzdę konia, idąc z głową tuż przy ziemi. Zaklął szpetnie gdyż zorientował się że mija drugi raz to samo miejsce. Poderwał głowę. Usłyszał krakanie gdzieś we mgle. Kruk okrążył go wysoko i zaskrzeczał przeciągle.
Mruknął cicho zadowolony, wskakując na konia i pogalopował przez las, tuż za nim biegła duża samica kuguara.. Było już dość późno gdy dojechał do siedziby klanu, zsiadł z konia i przywiązał go przed drzwiami karczmy. Otworzył cicho drzwi.
Zebranym w karczmie ukazał się mroczny elf. Na tunikę zarzucony miał podróżny płaszcz z kapturem, który teraz zwisał mu na plecach. Spod rozpiętego płaszcza wystawały długie – mniej więcej do połowy pleców – blond włosy, które opadały w nieładzie na ramiona i plecy. Jego lewy policzek wyglądał jakoś nienaturalnie. Gdy wszedł głębiej i znalazł się w świetle kaganków, zebrani mogli zobaczyć bliznę. Zaczynała się na łuku brwiowym, przechodziła przez powiekę, na policzku rozgałęziała się na trzy części, wijąc się przechodziła przez szyje i znikała gdzieś pod kołnierzem, idąc zapewnie w dół na klatkę piersiowa. Lewe oko było zielono – żółte i miało źrenicę jak u kota.
Errdon rozglądnął się po karczmie, znalazł Isilnee, podszedł do niej, położył dłoń na ramieniu.
- Vel'klar?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellannika
Vlos Xan'ss



Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Południa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:33, 23 Cze 2008    Temat postu:

Nadchodząca noc otuliła swoim ciemnym płaszczem siedzibę gildii. Mrok zgęstniał okrywając zapomnianą z dawna północną osadę przenikliwym tchnieniem niczym cień pełen rozpaczy. Mgła sprawiła, że widoczność spadła praktycznie do zera. Po ulicach hulał zimny wiatr. Cisza panowała teraz niemalże absolutna.

W domu bractwa zamieszkującego nieciekawą, mroźną okolicę panował względny spokój. Wesoło trzaskające, palące się kłody drewna w obu kominkach dodawały wszystkim otuchy i poczucie bezpieczeństwa. Zresztą tutaj nie musieli się bać...

Na lewo od solidnych dębowych drzwi stanowiących wejście do budynku, pilnowane przez biednego, przemokniętego i zmarzniętego strażnika, stare i spróchniałe już nieco schody pięły się do góry na wyższy poziom. W dziwnej ciszy jaka zapadła po wejściu mrocznego można było usłyszeć dobiegające stamtąd odgłosy przypominające przewracający się stolik, tłuczone butelki, coś ciężkiego przetaczającego się po skrzypiącej podłodze i zduszony krzyk pełen oburzenia i gniewu...

Bellannika siedziała w swoim gabinecie na górze. Z rozkoszą przyglądała się ciemnościom panującym za oknem. Zaciągnęła wszystkie zasłony i zapaliła świece. Jeden, drugi, trzeci... w sumie sześć pięcioramiennych kandelabrów. Porozstawiała je po pokoju - trzy na parapetach, jeden na regale na książki, a dwa na zabytkowych stolikach. Jeden przywiozła ze sobą z rodzinnego Południa, drugi - podobny - udało się jej niedawno znaleźć w pewnej zrujnowanej siedzibie znanego onegdaj artysty. Oba arcydzieła bardzo gustownie podkreślały styl, w jakim urządzony był cały pokój.

Czarownica mruknęła z zadowoleniem i wciągnęła ze świstem powietrze. WYjęła z staromodnej szafy zawiniątko i rozsupłała je. Wydobyła z niego talię kart wróżebnych. Od dawna była zafascynowana tarotem i magią skrywającą się w symbolach oraz liczbach. Dziś był jedenasty dzień kolejnego księżycowego cyklu, a jedenastka była w magii liczbą oznaczającą zło... Co oczywiście czyniło ją faworytką rudowłosej kobiety.

Usiadła na fotelu - tym samym, który udało jej się kupić niedawno za śmieszną cenę u starszego człowieka z rodzinnych stron - rozkoszując się chwilą. Rozłożyła karty na pięknym stoliku i zamyśliła się. Kiedy pytała karty o przyszłość swoją i swoich przyjaciół, tarot niezmiennie odpowiadał jej, że prawdziwa wielkość jest dopiero przed nimi. Bellannika wiedziała, że karty nie kłamią... Wzruszyła ramionami i zadała sobie pytanie proste pytanie: "Co przyniesie dzisiejszy wieczór?"... Jej wypielęgnowane długie palce przewracały kolejne karty układając je w odpowiedniej dla wróżby kolejności. "Wisielec" - tak brzmiała odpowiedź. Ta karta ma wiele znaczeń... Mogła symbolizować pogoń za nowością, wyznaczanie nowych celów, psychiczne dojrzewanie, oczekiwanie na coś... ale i dość niespotykane i nieprzyjemne wydarzenia. Czarownica zamyśliła się. "Wisielec? Wisielec...". Zerknęła na sztych znajdujący się naprzeciwko niej. Przedstawiał szubienicę. "Ale nie byle jaką!" - mruknęła do siebie w myślach. Słynna i przeklęta maszynka zbrodni zasłynęła jako miejsce ostatniego oddechu dla ponad dwóch tysięcy osób podczas pamiętnego powstania przeciwko Cesarstwu wiele lat temu. Do dziś ziemia z jej okolic uznawana była za przeklętą. Bella uśmiechnęła się zerkając na stojący na półce słoik z ciemną zawartością...

Trzaskające drzwi. Kroki. Hałas na dole. Rozmowa, prośba, lęk... Czarownica wyczuła, że dzieje się coś niespotykanego. Szybko zgarnęła karty na kupkę, zakasała suknię i przyklęknęła na podłodze. Przyłożyła ucho do ziemi i całą siłą woli starała się skoncentorwać na tyle, by usłyszeć, co się dzieje. W miarę słuchania kolejnych wywodów szalonego kapłana, który zagościł dziś w tak nietypowym miejscu, jej mina się wydłużała. "Inkwizytor... no pięknie. Jeszcze takiego mi tu teraz trzeba". Teoretycznie, jako Mistrzyni Ognia, była wykonawczynią woli Magów Cesarskich, sprzeciwiających się mrocznym praktykom i podlegających miejscowym Gildiom, ale Bellannika wiedziała, że jej nieodległa przecież przeszłość nie przysporzyłaby jej sympatii u takiego rewizora. "Czego on, u licha, tutaj szuka...". Chwilę później już wiedziała. Westchnęła głośno i uderzyła się otwartą dłonią w czoło. "No pięknie... zwlekał, zwlekał, a teraz jeszcze nam kłopotów przysporzy. Przecież ktoś na pewno wie o misji tego nadętego klechy, a biorąc pod uwagę jego status, to jego zniknięcie nie przejdzie bez echa...". Zacisnęła piąstki i zgrzytnęła zębami. Leżąca obok kartka papieru (Bella lubiła zapisywać różne rzeczy na małych karteczkach) zajęła się ogniem. Czarownica wzięła głęboki oddech i uspokoiła się. Z ociąganiem wstała i otrzepała suknię z kurzu. Tutaj nawet kurz miał dla niej znaczenie. W końcu przybył tutaj z granic wszechświata i kto wie, kto przed nią go wdychał... Ostrożnie uniosła klapę, która prowadziła na schody biegnące na dół. Z lekkim ociąganiem zaczęła schodzić po skrzypiących stopniach do głównej izby...



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bellannika dnia Pon 15:00, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Errdon




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:19, 23 Cze 2008    Temat postu:

Errdon podniósł głowę, spojrzał w stronę schodów, rozszerzył kocią źrenicę i ujrzał Bellannike wyłaniającą się z ciemności. Ponuro się uśmiechnął.
- Witaj Bell. Dawno się nie widzieliśmy. Gościcie tutaj pewnego człowieka, biskupa, niejakiego Francero Jiménez de Cisnerreos. Szukam go.
Rozglądnął się po karczmie, jego samica kuguara – Skie - obchodziła powoli pomieszczenie, pociągając nosem, to przy jakimś stole, to nodze krzesła. Po czym podeszła do schodów wiodących na górę, usiadła naprzeciwko nich i spojrzała na Errdona. Wzrok maga spotkał się ze wzrokiem kota, poczym spojrzał na czarodziejkę.
- Jest na górze – powiedział nieudolnie kryjąc podniecenie.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Errdon dnia Pon 18:21, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellannika
Vlos Xan'ss



Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Południa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:55, 23 Cze 2008    Temat postu:

- Och... - rudowłosa otworzyła szeroko oczy w udanym zdumieniu. - Errdonie... cóż za miła niespodzianka! - jej usta drgnęły jakby w uśmiechu - Naprawdę nie spodziewałam się... I w ogóle. Stęskniłam się za tobą i twoim urokiem. Taki jesteś słodki... - wydęła lekko usta i uniosła ku nim dłoń w geście przypominającym posłanie pocałunku. Z tym, że w dłoni tkwił nóż. Z zaskakującą szybkością niewysoka czarownica cisnęła ostry przedmiot w kierunku mrocznego. Ostrze przeleciało niedaleko jego szyi i odbiło się od ściany spadając na kamienną podłogę. Zgrzyt temu towarzyszący odbił się szerokim echem w sali.

- Nazwij mnie jeszcze raz "Bell", a zamknę przed tobą świat raz na zawsze - prychnęła przybierając gniewny wyraz twarzy. Zeszła na sam dół i leciutkim kopniakiem odsunęła zwierzę na bok. Z jej ust dało się słyszeć coś jakby "dywanik". Czarownica stanęła na wprost przybysza w odległości kilku metrów. Jej usta wykrzywił lekko pogardliwy grymas. Zerknęła na obecną w pomieszczeniu Anellin i uniosła wysoko brwi wzdychając.

- Więc mamy gościa? Gdzież go ulokowałaś? Bo chyba NIE w jednej z komnat w Wieży... - zerknęła na wysokie schody, po których dopiero co zeszła.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Errdon




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:31, 23 Cze 2008    Temat postu:

Uśmiechnął się zachwycony. Najwyraźniej groźba nie zrobiła na nim absolutnego żadnego wrażenia. Gestem powstrzymał Skie, która szykowała się do skoku szczerząc kły.
- Chodź tu, Skie… zostaw nasza przyjaciółkę. – przemówił wciąż uśmiechał się serdecznie.
Poklepał zjeżony kark kota, poczym zaczął czule pieścić po głowie, rozsiadając się jednocześnie na krześle tuz obok Isilnee.
- Wybacz moja droga – zaśmiał się cicho – na prawdę zapomniałem że mam tak na Ciebie nie mówić. Ten… hmmmm pokaz kobiecej subtelności na pewno będzie mi to przypominał.
Trzepnął lekko Skie w głowę która wlepiła w czarodziejkę wściekle spojrzenie mrucząc gniewnie. Kocica odsunęła się, nie chciała dać się ugłaskać pieszczotami. Usiadła na tylnych łapach i wlepiła spojrzenie w Bellannike. Errdon natomiast spojrzał na Anellin, oczekując odpowiedzi na pytanie, które właśnie padło.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellannika
Vlos Xan'ss



Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Południa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:39, 23 Cze 2008    Temat postu:

Czarownica zacinęła drobne piąstki i drgnęła gwałtownie. Z jej ust dobył się ledwo słyszalny syk. Jakieś słowo w nieznanym bliżej języku. W każdym razie nie brzmiało zachęcająco... Odetchnęła bardzo głęboko, co zaznaczyło się wyraźnym ruchem przepony i uniesieniem jej klatki piersiowej. Zdawała się mimo wszystko dobrze nad sobą panować. Rzuciła mrocznemu arcylodowate spojrzenie bawiąc się jednocześnie jednym z kosmków jej imponującej rudej fryzury, który opadł między jej ramiona w okolice dekoltu czerwonej, uwydatniającej jej nienaganną figurę sukni. Jej wzrok zawisnął na chwilę na futrzaku u stóp jej niedoszłego rozmówcy. Oczy błysnęły dziwnym blaskiem a zwierzę skuliło się jakby pod siłą uderzenia... Wykrzywiając lekko wargi czarownica odchrząknęła lekko i przestąpiła z nogi na nogę zerkając ponownie na krasnoludkę. Na jej twarzy malował się już teraz tylko wyraz zaciekawienia. W milczeniu czekała na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anellin




Dołączył: 20 Paź 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rodu Esillończyków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:13, 23 Cze 2008    Temat postu:

<krasnoludzica siedziała na krześle nogi miała wsparte na stole, w ustach trzymała źdzbło trawy którym się bawiła ząbkami. Spojrzała na Bellanike i odparła> Owszem, przyplątał się taki jeden rano, wystraszony ponoć go zabójca ściga, <znizyła głos do Bellanniki> To jakiś inkwizytor kościoła, więc ulokowała go w wieży pod strażą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anellin dnia Pon 21:22, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bellannika
Vlos Xan'ss



Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Południa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:14, 23 Cze 2008    Temat postu:

- No ale chyba nie w TEJ wieży? Nie chcesz mi powiedzieć, że jakiś inkwizytor zamieszkał sobie - dajmy na to - w pokoju tuż przy moim gabinecie, prawda, Anellciu? - uśmiechnęła się szeroko i promiennie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anellin




Dołączył: 20 Paź 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rodu Esillończyków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:24, 23 Cze 2008    Temat postu:

<zdjęła nóżki ze stołu> No ten tego wolny pokój był i musiałam gdzieś go ulokować, przecież nie wyśle Wielkiego Inkwizytora do stajni!<zaplotła rączki na krzyż> Będzie tam siedział pod straża póki nie przybędą po niego przedstawiciele kościoła, wysłałam już posłanca z wieścią do kościoła że mamy tu ich Inkwizytora <wzięła dzbanek z winem i napiła się> Mmmm nie ma to jak dobre stare winko po służbie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anellin dnia Pon 21:26, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Errdon




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:33, 23 Cze 2008    Temat postu:

Maga szybko znudziła rozmowa jego dwóch znajomych. Gdy skupiły uwagę na sobie, podniósł się i ruszył w stronę schodów. Skie cicho podreptała za nim, na wszelki wypadek łukiem ominąwszy Bellannike. Gdy był już na górze skinął lekko do swojej towarzyszki, ta z nosem przy ziemi zaczęła szukać, po chwili ruszyła w stronę drzwi.
- Stój – mruknął cicho na widok dwóch strażników i wyprzedził ją. Uśmiechnął się do nich, gdy Ci go spostrzegli.
- Witam – podniósł w pozdrowieniu dłoń. – Pogubiłem się w tej waszej siedzibie, możecie mi powiedzieć… - widząc raczej znudzenie niż czujność na twarzach strażników przerwał w pół zdania, jednego trzasnął z całej siły pięścią w żuchwę. Strażnik padł na ziemie nie przytomny. Drugiego, który zaczął sięgać po bron uśpił zaklęciem. - … gdzie jest wychodek? – dokończył ciszej. Spojrzał w stronę drzwi, poczym na Skie, jak by chciał się upewnić, czy to na pewno tutaj. Lekko skinął głowa i nacisnął na klamkę.
Wszedł do komnaty. Jego spojrzenie spotkało się z przerażonym wzrokiem Francero. Ten zerwał się z łóżka i chwycił leżący na stoliku sztylet. Errdon lekko machnął ręka, ostrze zostało wyrwane z uścisku i uderzyło w ścianę. Poczym podniósł dłoń i zacisnął ją w pieść. Człowiek charknął głośno, łapiąc się za szyję zawisł w powietrzu.
- Heretyku – wycharczał z trudem – trafisz za to … do otchłani.
Errdon przerwał zaklęcie, gdy stal już, tuż przed inkwizytorem. Opadające na ziemie ciało, nadziało się na nóż, trzymany przez mrocznego w ręce. Mężczyzna stęknął cicho.
- No ja mam nadzieje – wywarczał cicho Errdon, poczym pchnął nożem głębiej wbijając go we wnętrzności aż po rękojeść. Francero jęknął cicho i oparł dłonie na rękach maga, spojrzał przez jego ramie szeroko rozszerzonymi oczami, w stronę drzwi. Otwierał i zamykał usta, jak by próbował wydobyć z siebie głos, by wezwać pomoc.
- Długo myślałem co Ci zrobię jak Cię w końcu dorwę – wyszeptał przez zaciśnięte zęby mag, poczym pociągnął nożem do góry. Inkwizytor jęknął głośniej.
- Ale masz szczęście, okoliczności na długą zabawę są nie sprzyjające, po prostu Cię wypatroszę. – nóż powoli wędrował w górę, poprzez wnętrzności, zatrzymał się dopiero na mostku, cicho grzechocząc. Wtedy dopiero mag cofnął się i wyszarpnął ostrze. Spojrzał obojętnie na swoja ofiarę, de Cisnerreos powoli spłynął na ziemię, głowa powoli opadła mu na pierś, poczym skonał.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Errdon dnia Pon 22:03, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Kroniki bractwa Esillon Strona Główna -> Nowa brać Wszystkie czasy w strefie GMT + 4 Godziny
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group